poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Albert powiedział ...

Robak należał do dzieci, które bardzo późno zaczęły mówić. Jak miał około 7 miesięcy to "mama", "tata" i "aaa" nie schodziło mu z ust, ale później okazało się, że są ważniejsze sprawy, np. można wstać i podpierając się mebelkami pochodzić po mieszkanku. Z dnia na dzień zapomniał, że umiał cokolwiek powiedzieć. Kiedy opanował sztukę chodzenia, powoli wracał do nauki mówienia. Przez długi czas porozumiewał się z nami paroma słowami. Wszyscy mówili, że tylko my go rozumiemy, bo to chyba całkiem nowy język. Pamiętam jak podziwiałam synka przyjaciółki, który był młodszy od Alberta o rok, a już tak pięknie mówił, a jeszcze roczku nie skończył. Nauka mówienia szła nam bardzo opornie. Na bilansie dwulatka pani doktor zapytała czy może nie chcielibyśmy z nim pójść do logopedy. Za jej poradą wybraliśmy na wizytę. Stwierdziła, że Albercik ma zwinny języczek, ale trzyma go bardzo blisko warg, co może być przyczyną wad wymowy. Zapytała czy nadal używamy butelki. To fakt Albert pił ładnie z kubeczka dość szybko i obiadki też jadał ładnie łyżeczką, ale na "dzień dobry" i na "dobranoc" zawsze musiała być butla. Musieliśmy ją wyeliminować. W ciągu tygodnia butelka zniknęła na zawsze, a Robaczek powoli zaczynała mówić "po polsku". Jak miał 3 latka zaczął być już całkowicie zrozumiały dla otoczenia i się zaczęło. Od tego momentu buzia mu się nie zamyka. Wszyscy marzyli: kiedy on będzie już mówił. To proszę - rozmawiajmy! Czasem jego słowa są zaskakujące w ustach małego człowieka, czasem śmieszne, a czasem wzruszające.
A. zaproponował, że skoro już jest ten blog, to może będę spisywać w nim najlepsze hasła Robaka z minionego tygodnia. Także co poniedziałek będziemy robić mały przegląd "Albert powiedział". Taka pamiątka, którą jak twierdzi A. zgramy na dyskietkę i zachowamy dla potomnych :)

Albert powiedział ...

W środę poprosił A. synka naszego, aby posprzątał w pokoju, bo taki bałagan. Aby go zmobilizować do działania, zmienił kanał z bajkami na fakty i powiedział:
A.: Ruszaj do działania, szybko posprzątasz i będzie po wszystkim.
Robak: Ale czemu mi bajkę wyłączyłeś ?
A.: Taki motywator do działania.
Robak: A czy ty wiesz, że zraniłeś tym moje uczucia.

W czwartek na placu zabaw.
Ja: Albercik chodźmy dalej, bo Klarcia się budzi.
Robak: To idź i z nią pospaceruj. Przecież drugi raz mnie nie zgubisz.
(tak - zgubiłam syna, jak się okazało bawił się w piaskownicy, a ja go nie zauważyłam, chodziłam w okolicach placu zabaw i go szukałam)

W sobotę Albercik bardzo chciał, aby Klarcia przyszła się z nim bawić do jego pokoju.
Ja: To troszkę uprzątnij swoje zabawki, to ją do ciebie zaniosę
Robak: O nie, to moja wizja artystyczna i nikt nie będzie tam nic ruszał.

W sobotę rozmawiał z A. przez telefon.
A.: Chciałbyś wybrać się ze mną na wycieczkę, aby zobaczyć gdzie pracuję.
Robak: Tak, bardzo. Przecież ja też będę tam pracował, w tej całej kokosowni i zarabiał kokosy.

W niedzielę wieczorem oglądaliśmy tv, Albert siedział w swoim pokoju, A. mówi do mnie, że coś ostatnio nam się ten synek zepsuł i nie działa za dobrze. Nagle Robak wpada do pokoju i zaczyna szaleć, A. go uspokaja, bo przecież Klara śpi i my oglądamy film.
Robak: Ale ja się zepsułem i musicie mnie naprawić. Wkręcić mi śrubkę w dupkę, to może będę działał.
I uciekł do pokoju.

Taki mój synek małomówny, który nawija jak szalony.


3 komentarze:

  1. uśmiałam się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre, ale sie usmialam. My po staroswiecku w kajeciku zapisywalismy takie kwiatki, i wciaz wszyscy chetnie je podczytowujemy od czasu do czasu. A tak by sie dawno zapomnialo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sara: Gdzie są rodzice Kopciuszka ?
      Asia: Umarli.
      Sara: A gdzie mieszka Marli ?
      Z tego do dziś się śmiejemy Asiu :)
      buźka

      Usuń